Matka M. Ortensja Turati odeszła do domu Pana
Matka Generalna M. Mabel Spagniuolo tak o Niej mówi:
Matka Ortensja, była naszą Matką generalną przez dwa sześciolecia od 1993 do 2005 roku... zapisała się bardzo w sercach nas wszystkich, które ją kochałyśmy i ceniłyśmy nie tylko w tym czasie, ale do samego końca.
Wszystkie mamy żywo w pamięci jej postać uśmiechniętą i zdecydowaną, jej naturalną symaptię i gościnność, jej zaradność i dynamiczność.....Jako Matka generalna potrafiła zdobyć serca Sióstr, ale także być bliska i otwarta na wszystich: współbraci, świeckich, rodziny... uważna i konkretna...
Pamiętam jedno z jej wyrażeń: „ nie chcę pobożnych wezwań... przejdźmy do rzeczy!”
W czasie dwóch kadencji jako Matka generalna z wielkim entuzjazmem kontynuowała Drogę Odnowy Zgromadzenia, wspierała formację promując nowy Generalny Plan Formacji, zawsze mówiła, że „ musimy formować najpierw kobiety, a potem konsekrowne i orionistki”! Bardzo jej na tym zależało!
W czasie swoich kadencji promowała spotkania międzyprowincjalne i rozwijała misje “ad gentes”, otwierając z odwagą i apostolskim zapałem, nowe wspólnoty ma Wzbrzeżu Kości Słoniowej i na Filipinach.
Nie potrafię wymienić wszystkich miejsc, w których Matka Ortensia z oddaniem służyła Bogu, Siostrom i Zgromadzeniu...jednak chciałabym wspomnieć o dwóch miejscach, zawsze obecnych w Jej życiu... • Bardzo znaczącymi były lata, które spędziła w Chile jako Przełożona prowincjalna, zawsze zachowała je żywe w swojej pamięci i uczuciach, lata zapewne bardzo trudne, które potrafiła przeżyć bardzo intensywnie z mądrą intuicją i otwartością i współpracować dla wzrostu duchowego i w charyzmacie swoich “Chile querido” i “sus chilenitas”. W tym miejscu kieruję szczególne pozdrowienie do Sióstr z Chile, które jestem tego pewna, dzisiaj bardzo mocno przeżywają Jej odejście... • Również bardzo znaczące były Jej ostatnie lata czynnej posługi w Domu Opieki w San Sebastiano Curone, gdzie pomimo wieku i słabnącego już zdrowia nie ustawała i poświęcała się z zaangażowaniem, entuzjazmem, z gościnnością i radością ...
Wszystkie z sympatią pamiętamy Jej gościnność, jaką każdego roku okazywała grupom Sióstr Jubilatek....Jej delikatność, troskę, „prezenty”, pewnego rodzaju „świętą” dumę z goszczenia nas w swoim „5 gwiazdkowym hotelu” – jak lubiła mówić o tym domu.... Pewnego roku czekała na mnie z radością, by ofiarować mi „różę”... świecę, tę która jest tu dziś zapalona, aby przywołać Jej obecność, Jej uśmiech...
Dlatego chciałabym, aby to video-przesłanie było hołdem wszystkich PSMC i tych wszystkich, którzy znali Matkę Ortensję, ofiarujmy je jako wyraz naszej wdzięczności za Jej życie, za to wszystko kim była dla każdej z nas i za to, co zrobiła dla Zgromadzenia i Kościoła; dziękujmy Bogu, że mogliśmy wspólnie z Nią przejść część naszej drogi, a przede wszystkim ofiarujmy Jej naszą pamięć w modlitwie.
Wiemy, że w tej chwili “pandemia” pozbawiła nas wielu rzeczy, jednak najbardziej bolesne jest to, że pozbawiła możliwości bycia blisko najbliższych, chorych, umierających w szpitalach...nawet nie możemy uczestniczyć w pochówku Matki Ortensji...który jak wiemy odbędzie się we czwartek rano, w imieniu nas wszystkich będzie w nim uczestniczył ks. Pietro Sacchi (FDP), który też pobłogosławi trumnę...bardzo bolesne pożegnanie, które składamy w ofierze za Jej duszę... Dzień przed pójściem do szpitala, Matka Ortensja powiedziała do pielęgniarki: „gdyby ta choroba, miała mnie stąd zabrać....jestem gotowa...”. Jak roztropna panna była gotowa ze swoją płonącą lampą....
Ta lampa, to światło, które ona sama zapaliła i włożyła w moje ręce, dzisiaj jest symbolem Jej wiary, Jej wierności, Jej miłości, znakiem pełni życia, którym teraz cieszy się na wieki w ramionach, ukochanego i oczekiwanego Oblubieńca, Chrystusa Zmartwychwstałego...
Niech to światło nadal w nas świeci jako znak wdzięcznej pamięć o Jej obecności wśród PSMC.
Odpoczywaj w pokoju Droga Matko Ortensjo i czekaj na nas w raju, wtedy będziemy mogły Cię objąć i przytulić, czego dzisiaj nie mogłyśmy zrobić....
Na zakończenie chciałabym, przekazać nam wszystkim i całemu światu w tym smutnym czasie, gdy cała ludzkość jest w chaosie i strachu, pewną myśl, chciałabym zrobić to słowami Księdza Orione, który nas wzywa i zachęca, abyśmy patrzyły w górę i ufały Bogu w tym historycznym momencie i również wypowiedziały nasze „Tak”, nasze „Fiat!” aktywne, odważne i pełne nadziei:
“Fiat ! To małe słówko jest jak oaza wzniesiona przez Boga na pustyni naszego życia. Fiat ! Wyraża uczucia dziecka, które rzuca się w objęcia ojca dopóki nie minie wichura..(...) Wypowiadajcie to słowo, o serca pełne cierpienia i buntu , przeniknięte cierpieniem z powodu waszych bliskich, a ono stanie się balsamem dla waszej duszy.(...) Fiat ! Wypowiadajcie to słowo wy wszysc , którzy pragniecie oddalić od waszych bliskich strach i nieszczęście jakie im zagraża, a ono schroni ich pod swe skrzydła dopóki nie minie zawierucha . Fiat ! Wypowiadajcie to słodkie słowo, o drodzy synowie i przyjaciele, niech ono będzie w każdym tchnieniu waszej duszy, w biciu waszego serca i w drżeniu warg . Pan Bóg je przyjmie zawsze - jako modlitwę : jako akt wiary w chwilach zwątpienia , jako akt nadziei w chwilach lęku a przede wszystkim i zawsze jako akt miłości. Fiat! Fiat!”