LIST OKÓLNY MATKI GENERALNEJ NA ADWENT 2016
Piccole Suore Missionarie della Carità
(Don Orione)
Casa generale
Via Monte Acero, 5 – 00141 Roma
www.suoredonorione.org
“Ilu wskazówek udziela nam Rodzina z Nazaretu. ... Uważajcie wasz dom na San Bernardino oraz jakikolwiek inny dom za prawdziwy Nazaret, aby spoczęło na Was błogosławieństwo Pana!”
(Don Orione).
Prot. MG 89/16
List okólny na Adwent 2016 r.
(Proszę wręczyć kopię listu każdej współsiostrze do osobistej i wspólnotowej lektury)
Kochane Siostry!
Wysyłam ten list okólny z Filipin. Z powodu bolesnych przeżyć osobistych i rodzinnych, które wydarzyły się akurat podczas tej podróży, musiałam zmienić początek listu. Przepraszam za opóźnienie, z jakim dotrze do Was ten list; choć był już prawie gotowy przed wyjazdem, nie byłam w stanie go skończyć.
Tak więc nie mogę nie podzielić się z Wami, że radość tej podróży została przesłoniona tajemnicą Krzyża, wielkiego cierpienia z powodu nagłej śmierci mojej kochanej mamy. Tydzień wcześniej wróciłam do Rzymu po spędzeniu pewnego okresu czasu z moją mamą, aby towarzyszyć jej w terapii, która została jej zlecona. Podczas podróży na Filipiny otrzymałam wiadomość o jej hospitalizacji z powodu dekompensacji spowodowanej skutkami chemioterapii i radioterapii. Podczas przesiadki w Amsterdamie dowiedziałam się, że mamę umieszczono na oddziale intensywnej terapii. Gdy samolot wylądował na Tajwanie zapytałam moją siostrę czy stan zdrowia mamy polepszył się; otrzymałam wówczas wiadomość o jej śmierci. Chyba nie muszę niczego dodawać... myślę, że możecie sobie wyobrazić jaka była moja podróż do Manili. S. M. Sylwia i S. M. Catherine starały się być blisko i pocieszyć mnie; również siostry z Filipin, które już wiedziały o tym, co się stało, okazały mi dużo serdeczności i solidarności. Tylko Bóg zna owoce jakie to cierpienie może przynieść mojej mamie, która – mam nadzieję – przebywa już w Bożym Sercu, mojej rodzinie, będącej w szoku spowodowanym szybkością faktów, jak również misji na Filipinach.
Jestem bardzo wdzięczna wszystkim Siostrom za okazaną mi bliskość, za modlitwę i kondolencje, które napłynęły do mnie jak potok, również od całego Małego Dzieła: księży, osób świeckich, przyjaciół, którzy powiadomieni przez Przełożonego generalnego, Ks. Tarcisio, pospieszyli z wyrazami bliskości, współczucia, modlitwy, co było dla mnie silnym doświadczeniem bycia rodziną. Z sercem jeszcze pełnym bólu dziękuję ogromnie wszystkim, a szczególnie Siostrom z Domu prowincjalnego w Argentynie za wsparcie, miłość i bliskość okazaną mojemu tacie, siostrze i całej rodzinie, jak również Siostrom z Małego Kottolengo w Claypole, gdzie została pochowana moja mama, gdyż takie było jej życzenie. Jestem pewna, że to wszystko jest częścią tajemniczego planu miłości i miłosierdzia Boga Ojca, który zawsze, nawet wtedy, gdy tego nie potrafimy zrozumieć, działa dla dobra swoich umiłowanych dzieci.
***
Drogie Siostry, jestem pewna, że w Roku Świętym każda z nas, osobiście i wspólnotowo, doświadczyła miłosiernej miłości Boga, poprzez przebaczenie, pojednanie i przemianę życia i naszego stylu bycia “misjonarkami” tego miłosierdzia, które darmo otrzymane chce być także darmo dane.
W tych ostatnich tygodniach zostały zamknięte wszystkie “Drzwi święte” w różnych kościołach i bazylikach świata; drzwi „wejściowe”, aby otrzymać miłosierdzie zamknęły się... ale pozostają otwarte drzwi „wyjściowe”, ponieważ nadszedł czas rozdawania światu otrzymanego miłosierdzia! Niech to będzie mocnym zaproszeniem do “wyjścia”, do czego często wzywa Papież Franciszek: “wyjść”, aby być kanałami i znakami miłosiernej miłości Ojca, aby być Misjonarkami Miłosierdzia z nazwy i czynu!
Kapituły prowincjalne i regionalne, które celebrowałyśmy w całym Zgromadzeniu były także mocnym bodźcem, aby tym żyć; motto XII Kapituły Generalnej jest, w kontekście zakończenia Roku Świętego, „zaproszeniem” i „posłaniem”: „całkowicie oddać się Bogu, aby być całkowicie dla bliźnich!”
Nowa Vice-delegacja azjatycka PSMC oraz otwarcie nowej wspólnoty Sióstr Sakramentek Niewidomych na Filipinach to owoce tego Roku Świętego.
Już od początku naszej misji na Filipinach, Biskup prosił Matkę M. Ortensię, ówczesną Przełożoną generalną, o otwarcie wspólnoty Sióstr Sakramentek, aby mieć w diecezji wspólnotę poświęconą modlitwie i adoracji, która będzie wspierać
i czynić owocnym życie Kościoła. Po wielu latach
i nieudanych próbach mogłyśmy właśnie teraz zrealizować ten “sen”. S. M. de Fatima Vieira, z Prowincji brazylijskiej
i S. M. Pia Carvajal, z Prowincji chilijskiej, wyraziły gotowość wyjazdu na Filipiny. Udały się tam z typowo oriońskim zapałem w towarzystwie swoich Przełożonych prowincjalnych. Ponadto z Rzymu wyjechała z nami na Filipiny S. M. Catherine Vose, z włoskiej Prowincji, która została włączona do wspólnoty przed-nowicjackiej.
To wszystko pozwoliło nam, czyli Radzie generalnej, zrobić krok naprzód w organizacji tej owocnej misji, gdzie mamy obecnie trzynaście dziewcząt w formacji. Rada generalna, widząc pozytywne zmiany w postaci bardziej dojrzałego poczucia przynależności i odpowiedzialności oraz widoczny postęp w animacji i formacji, którym zaowocowało utworzenie Vice-delegacji w Kenii i na Wybrzeżu Kości Słoniowej, postanowiła po odpowiednim rozeznaniu, w które zostały zaangażowane siostry z Filipin, utworzyć i tutaj Vice-delegację pw. “Matki Miłosierdzia”, obejmującej trzy wspólnoty na Filipinach, duszpasterstwo powołaniowe zapoczątkowane w Indonezji, w Timorze Wschodnim i Wietnamie oraz możliwość dyskretnej obecności również w Indiach. Odpowiedzialną za Vice-delegację jest S. M. Graciela Pettiti, wspomagana przez dwie radne: S. M. Rosę Zbicajnik i S. M. Anselmę Pereira da Silva. Vice-delegacja rozpoczęła oficjalnie swe istnienie w dniu 20 listopada celebracją Mszy Świętej odprawionej przez ks. Tarcisio Vieira, w kaplicy siedziby Vice-delegacji w Quezon City. Przed Mszą Świętą została poświęcona i wniesiona do kaplicy figura Matki Bożej Miłosiernej - “Mother of Mercy”[1].
Kochane Siostry! To nie jest wydarzenie dotyczące tylko Rady generalnej i sióstr z Filipin; dotyczy ono całej Rodziny zakonnej w której, podobnie jak to dzieje się w prawdziwej rodzinie, smutki i radości są przeżywane wspólnie. Jest to więc radość, którą powinno się czuć i przeżywać w Rodzinie, łącząc nasze serca w nadziei i dziękczynieniu składanym Bogu, który na naszą kruchość i ubóstwo pragnie rozlewać swoje miłosierdzie. Filippiny należą do Was! Tutaj doświadcza się żywotności naszego charyzmatu i powołania; tutaj, z nadzieją i radością, widzi się przyszłość naszego Zgromadzenia!
Zachęcam wszystkie Siostry do modlitwy oraz duchowego i siostrzanego wsparcia tych współsióstr i tej nowej rzeczywistości, powierzając Matce Bożej, Matce Miłosierdzia i naszemu Ojcu ks. Orione życie tych trzech wspólnot, wytrwanie dziewcząt w powołaniu oraz świętość i owocność ich życia i apostolatu.
Być “Rodziną”
Wiadomości z Filipin są dla mnie punktem wyjścia do podzielenia się z Wami refleksją, która może nam towarzyszyć w nowym okresie liturgicznym rozpoczynającym się w tych dniach: Adwencie.
Światłem jest dla mnie także celebracja Kapituł prowincjalnych i regionalnych, które przeżyłyśmy w ostatnich miesiącach. Z docierających do mnie „chóralnych” głosów wynika, że było to mocne doświadczenie duchowe i rodzinne, a świadomość bycia jednym „ciałem” uwidoczniła się w poważnym i odpowiedzialnym zaangażowaniu, pełnym nadziei i miłości do Zgromadzenia, którego doświadczyły wszystkie uczestniczki...
To jest być Rodziną!
Światłem jest dla mnie również tyle przejawów bliskości, solidarności i modlitwy, najpierw o zdrowie mojej mamy, a potem o jej wieczny odpoczynek, które mnie wzruszyły,
w wielu wypadkach do łez... podobnie życzenia i modlitwy w dniu moich urodzin... to są gesty, za które pozostanę zawsze wdzięczna...
To też jest być Rodziną!
Na pewno już się domyślacie, że tematem refleksji, jaką pragnę Wam zaproponować jest być Rodziną, żyć duchem rodzinnym, temat tak drogi naszemu Założycielowi ks. Orione, ale i każdej z nas. Myślę, że czas przygotowujący nas do Bożego Narodzenia jest najbardziej odpowiedni do przeprowadzenia zapowiedzianej refleksji i rachunku sumienia na ten temat.
Podczas wielu osobistych dialogów w czasie licznych wizyt we wspólnotach pojawia się zawsze potrzeba i wspólne pragnienie zawarte w waszych słowach: poczucie rodziny, relacje braterskie. Powiedziałabym, że często odbieram to jako „nostalgię” za życiem w jedności jak siostry i córki, przyjaciółki i towarzyszki w drodze... W różnych powierzonych mi zwierzeniach czuję ukryte pragnienie: chcemy być Rodziną!
Moje słowa mogą wydawać się zbyt mocne i niektóre
z Was chciałyby powiedzieć: “przecież jesteśmy rodziną!” Na pewno! Nie chcę powiedzieć, że ducha rodzinnego nie ma w żadnej wspólnocie, więcej, znam wysiłki, piękne doświadczenia
i świadectwa, przeżywane przez wiele z Was, cieszę się z tego i dziękuję Panu! Jednak trudności i zranienia świadczą o tym, że coś jest nie tak; coś zagubiłyśmy w trudach podróży, apostolskim zabieganiu, żyjąc w społeczeństwie indywidualistycznym i autoreferencyjnym, wśród ograniczeń i chorób pojawiających się z wiekiem, zmęczeniu i życiowych kryzysach, integracji młodych członków, niosących z sobą „nowe”, które czasami jest niewygodne...
Temu, moje drogie, nie możemy zaprzeczyć; jest to rzeczywistość, która rzuca się w oczy w życiu codziennym. Potrzebujemy “odzyskania” zdrowych i serdecznych relacji, składających się z małych postaw i gestów, które kiedyś były praktykowane, a teraz z powodu tysiąca uzasadnionych powodów pozostały w zapomnieniu, obojętności, jak rzeczy pozornie „przestarzałe”; tęsknimy jednak za nimi i odczuwamy boleśnie ich brak. To dlatego,
że jesteśmy stworzeni z miłości i to właśnie brak miłości i konkretnych gestów bliskości prowadzą do „choroby” Rodziny, braterstwa, relacji... Jeśli brakuje tego, brakuje wszystkiego! Jeśli nie jesteśmy Rodziną, jesteśmy hotelem lub... domem opieki.
Papież Franciszek mówi w EG: “dzisiaj, gdy sieci i narzędzia ludzkiej komunikacji osiągnęły niesłychany rozwój, stajemy przed wyzwaniem, by odkryć i przekazać «mistykę» życia razem, wymieszania się, spotkania…”[2] „Nie pozwólmy się okraść ze wspólnoty!”[3].
- W tym miejscu zatrzymajcie się, przerwijcie czytanie i porozmawiajcie we wspólnocie: co czujemy czytając te refleksje? Przypomnijmy sobie wspólnotę,
w której czułyśmy się naprawdę jak w Rodzinie. Przypomnijmy sobie małe gesty, które sprawiały, że stawałyśmy się bardziej “rodziną”, a które czujemy, że “zagubiłyśmy” po drodze? Dlaczego je zagubiłyśmy?
W szkole Maryi, w Świętej Rodzinie...
Dla prawdziwego ożywienia w nas ducha charakteryzującego “rodzinę Księdza Orione”, proponuję wam odczytanie znanego kazania, które Założyciel skierował do Sióstr w 1932 roku, wierzę, że On sam najlepiej może nas oświecić . Oto ono[4]:
W Palestynie, a dokładniej w południowej Galilei, znajdowało się mało znaczące miasteczko, o którym gdy Apostoł św. Andrzej powiedział, że stamtąd miał wyjść Mesjasz, odpowiedziano mu: „Czy może być coś dobrego z Nazaretu?” A przecież Nazaret był miejscem świętym, można powiedzieć, że był kolebką, która przyjęła Trójcę Przenajświętszą, która przyjęła trzy wielkie Osobistości. W skupieniu i pracy spędziły tam one całe swoje życie. Nazaret stał się miejscem wybranym na zamieszkanie dla Świętej Rodziny – Jezusa, Maryi i Józefa! Popatrzmy na te trzy Osoby tworzące Świętą Rodzinę i zobaczmy, czy nasza rodzina, którą jest dla nas Wspólnota, ma w sobie te cechy, jakimi odznaczała się Rodzina z Nazaretu. Ona jest wzorem, w niej jest to wszystko, czego nam potrzeba.
Przede wszystkim życie tej rodziny jest lekcją dla wszystkich chrześcijan, jest wielką nauką o miłosierdziu
i miłości. Wielkiej miłości Boga. Bóg stanowił ich życie, miłowali tylko Boga, rozmawiali tylko o Bogu, czynili wszystko dla Boga. Bóg był dla nich motywem wszelkiego działania! Maryja i Józef mieli dla Jezusa najwyższe uczucia dlatego, że w Jezusie uznawali Syna Bożego i wszystko czynili z miłości dla Pana.
Miłość Pana powinna być i dla nas przewodnikiem we wszystkich naszych działaniach. Przypatrzcie się sobie, czy taka właśnie miłość kieruje waszymi wszystkimi działaniami? Oprócz miłości Boga była tam miłość braterska. Jezus miłował Maryję i widział w Niej swoją Najświętszą Matkę. Miłował także Józefa miłością synowską i uznawał w Nim autorytet swego Boskiego Ojca. Nie było tam nigdy żadnego obraźliwego słowa, żadnego grubiaństwa, żadnych czynów bez miłości. Była to rodzina, gdzie panował pokój, miłość Pana, święta miłość. Ta wzajemna miłość, ta współczująca miłość powinna być także wśród was. W tej rodzinie była miłość Boga i miłość bliźniego!
Wasza rodzina nigdy nie dosięgnie tego wzoru. W tej Rodzinie wiele pracowano; również w waszej rodzinie musi być nieustanna praca, nie tylko modlitwa, ale praca.
Wasze życie jest życiem kontemplacji i pracy; kiedy jesteście przed Najświętszym Sakramentem módlcie się, bądźcie wszystkie w Bogu, nie myślcie o niczym innym, zatracajcie się w Bogu. Kiedy pracujecie wypełniajcie dobrze wasz obowiązek, dlatego, że Bóg tego chce.
Rodzina z Nazaretu jest Rodziną wyrzeczenia: jakkolwiek święta, nie myślcie, że żyła bez żadnych cierpień. Była to Rodzina najbardziej doświadczona cierpieniem. Nie narzekajcie, kiedy na was przyjdzie cierpienie; wystarczy abyście wy nie były powodem nagany, nie zadawały cierpienia bliźnim. A kiedy wypełnicie dobrze wasz obowiązek i mimo tego przyjdzie cierpienie, poddajcie się, ponieważ przychodzi ono od Boga!...
Ta rodzina żyła w świętości, w najczystszym entuzjazmie dla dobra. Czy wy żyjecie, działacie w świętości? Tylko w świętości jest życie zakonne, jest prawdziwy pokój; bez niej nie można czynić dobrze, a wszystko,
co czynimy nic nie znaczy.
To są lekcje, których udziela nam Święta Rodzina, ale też każda z trzech Osób przemawia do nas
od siebie Józef, Maryja i Jezus.
Największą Postacią jest Jezus, chociaż wydaje się być na końcu, jest tym, który musi być posłuszny wszystkim.
To jest tajemnica, naprawdę wielka tajemnica! Jezus Chrystus przyszedł, by przepowiadać Prawo Boże, do trzydziestego roku życia zawsze był posłuszny i nie chciał pokazać, że jest Kimś, w ten sposób nauczył jak powinny postępować wszystkie dusze zakonne. Wasz dom na San Bernardino i wszystkie domy powinny być waszym Nazaretem. Wy powinniście pełnić w nich rolę Jezusa – zawsze być posłuszne. Nigdy nie powinniście niczego ganić, krytykować, ale być posłuszne wspaniałomyślnym posłuszeństwem, zawsze, zawsze, zawsze. Popatrzmy na wzór jaki mamy w Bogu, w Jezusie, który zawsze jest posłuszny!....
Jest też święty Józef i Maryja. Św. Józef reprezentuje tego, który we Wspólnocie lub w rodzinie powinien rozporządzać, doglądać, aby niczego nie brakowało dla dobrego funkcjonowania rodziny lub Wspólnoty. Nie dlatego, że przełożeni są lepsi a wy musicie być im posłuszne, ale dlatego, że mają władzę od Boga. Wy nie możecie patrzeć na to, jak wam rozkazują, kto wam rozkazuje lub czy ten, kto rozkazuje jest szorstki, czy nadaje się do rządzenia czy też nie: wam przez nich rozkazuje Bóg. Jak Jezus uznajcie autorytet Boga w przełożonych. Nawet Bóg nie posłał Anioła do Jezusa, czy Maryi ale byli Oni posłuszni Józefowi. Pan czyni przełożonymi tego, kogo uważa. Przełożeni będą mieli wady, wy nie powinniście ich widzieć. Jest przełożonym
i wystarczy!…
A czego mamy się uczyć od Maryi? Kiedy wychodzicie z domu powinniście troszczyć się o dom, tak jak czyniła to Matka Najświętsza, Maryja czuwała, była uważna na wszystko, miała otwarte oczy, tak aby wszystko przebiegało dobrze i niczego nie zabrakło, również małych rzeczy, które uprzyjemniały życie Jezusa i św. Józefa. Kiedy nie jesteście przełożonymi powinniście także być bardzo zaangażowane i troszczyć się o wszystko, niczego nie marnować, nie niszczyć. Również wtedy, kiedy nie są to nasze rzeczy powinniście troszczyć się o nie, ponieważ rzeczy wspólnoty są rzeczami Boga. Opiekujecie się biednymi starcami? Kiedy jesteście ze starcami postępujcie z wielką miłością, tak jakbyście się opiekowały waszymi rodzicami; raczej, wydaje mi się, że o tym wam mówiłem, zróbcie wszystko tak, jak byście opiekowały się waszymi rodzicami.
Gdy macie do czynienia z dziewczętami musicie być bardzo ostrożne; cieszę się z tego święta, które daje mi okazję, aby poruszyć ten temat. Trzeba tak postępować, aby powierzone wam dziewczęta nie odniosły wrażenia, że jesteście niepoważne; nie wychowujcie ich w duchu lekkomyślności tego świata. (...)
Ilu wskazówek udziela nam święta Rodzina z Nazaretu. Uczmy się od niej, tymczasem uważajcie wasz dom na San Bernardino i każdy inny dom za prawdziwy Nazaret, aby spoczęło na was błogosławieństwo Pana!
- Zróbcie przerwę w lekturze i porozmawiajcie we wspólnocie: co czujemy czytając te słowa Księdza Orione? Które aspekty “stylu” rodzinnego, którego chciał Ksiądz Orione powinnyśmy odzyskać lub ożywić?
Adwent “w Rodzinie”
Podczas różnych podróży, które odbywam podczas mojej posługi, towarzyszy mi obraz samolotu; często o nim myślę. Nieraz przez wiele godzin przebywamy razem, wiele osób, wszyscy razem, bardzo blisko siebie, udając się być może do tego samego miejsca przeznaczenia; ktoś śpi, ktoś inny czyta, pracuje na komputerze, je lub ogląda film... albo z kimś rozmawia. Wszyscy jednak pozostają absolutnie anonimowi; po dotarciu do celu każdy chce wyjść, chce wyjść pierwszy, popychając lub depcząc innych, każdy ze swoim bagażem,
ze swoimi rzeczami, dokumentami i po chwili... do widzenia... każdy niesie ukryte bóle i radości, każdy ma swój świat... Czy tak jest w “rodzinie”? Na pewno nie!
Przyjrzyjmy się jednak sobie szczerze i z odwagą, w prawdzie: czy znajdujemy w tym obrazie jakieś małe podopodobieństwo do niektórych doświadczeń naszego życia “wspólnotowego”?
Jeżeli uczciwie uznamy, że jesteśmy trochę “skażone” tymi postawami, nie przerażajmy się, nie zniechęcajmy się, bo może to być doskonała okazja, by zająć się naszym życiem osobistym i wspólnotowym, by zasiąść wokół stołu, bez komórek, telewizji, bez zewnętrznych usprawiedliwień, postawić w centrum Jezusa, postawić w centrum ideał naszego powołania i charyzmatu i zacząć rozmawiać... popatrzeć sobie w oczy i zrozumieć jak naprawdę “się czujemy” i co osłabia nas jako “wspólnotę-rodzinę”?
Siostry, na nic przydadzą się nasze dzieła, godziny apostolatu, posługi miłości i wiele zaangażowań, które zajmują większą część naszego dnia, jeżeli nie będzie im towarzyszyło prawdziwe zjednoczenie z Bogiem, jeśli nie będzie między nami jedności, braterstwa i ducha rodzinnego.
Bardzo mnie poruszają słowa Księdza Orione skierowane do Sióstr: ”... praktykowanie miłości to okazywanie miłości i miłosierdzia temu, kto jest blisko. Ja nie mówię wam, że nie mamy kochać tych, którzy żyją na Sycylii, w Kalabrii, we Francji, w Afryce; powinnyście modlić się za wszystkich, kochać wszystkich w naszym Panu! Jednak ”naszymi bliźnimi” są w sposób szczególny ci, którzy są najbliżej.... Pomyślcie: jak mogą kochać wszystkich ludzi ci, którzy uważają się za pełnych miłości, filantropii wobec wszystkich, a potem są utrapieniem własnych rodzin? Na zewnątrz są samą miłością, pobożnością, wspólczuciem, a we własnych domach są diabłami”[5].
Czy na tym polegałoby bycie rodziną? Czy to byłby ideał dla którego ”zostawiłyśmy wszystko” i z wielkoduszną dyspozycyjnością publicznie wyznawałyśmy: “Liczę na pomoc siostrzaną naszej Rodziny zakonnej, której całym sercem się oddaję.”[6]?
Spróbujmy jszcze raz podzielić się naszymi oczekiwaniami i rozczarowaniami, radościami i cierpieniami. Zapytajmy o nasze najgłębsze nadzieje, dodawajmy sobie odwagi w powołaniu i misji. Zauważmy “obecność” drugiej Siostry... Wyjdźmy z naszych “pokoi”, w których niejednokrotnie “zamykamy się same”, by nie angażować się w życie wspólnoty, Prowincji, Zgromadzenia.... Popatrzmy sobie w oczy, by nie uciekać od tego, co może przeżywać druga Siostra... Oczyśćmy nasze szorstkie i obojętne ”zachowania”, nasze “słowa” agresywne, ironiczne i kłujące, którymi możemy wzajemnie się zabijać... Dojrzewajmy w prawdziwej pokorze, która pozwoli drugiej osobie wypowiedzieć to co myśli, co czuje, co chce nam powiedzieć bez zbędnych usprawiedliwień i uprzedzeń...
Drogie Siostry, tylko dojrzewając w tych postawach będziemy w stanie przyjąć siebie wzajemnie jak “rodzina” i stworzyć odpowiednie warunki do lepszego wzajemnego poznania się i słuchania, aby lepiej rozumieć się i przebaczać sobie, by bardziej siebie bronić i pomagać... krótko mówiąc: bardziej kochać, naprawdę kochać się wzajemnie! Poczujemy się znowu “rodziną” i będzie w nas więcej radości, entuzjazmu, wspaniałomyślności, serdecznych gestów i delikatności.... możecie kontynuować....
Zróbcie ponownie przerwę w lekturze tego listu i zobaczcie wspólnie, czy mamy coś do oczyszczenia na poziomie osobistym i wspólnotowym. Jak możemy sobie wzajemnie pomóc w dojrzewaniu tej pięknej charakterystycznej cechy naszego charyzmatu? Jak przygotować się do świąt Bożego Narodzenia żyjąc i świadcząc jeszcze bardziej o stylu życia Świętej Rodziny?
Boże Narodzenie “w Rodzinie”
Kochane Siostry, Boże Narodzenie jest w pewnym sensie świętem rodziny. Bóg, który sam w sobie jest “Trójcą-Rodziną” nie mógł przyjść na świat, stać się jednym z nas, jeżeli nie przez doświadczenie rodziny, Świętej Rodziny.
Każda z nas jest owocem miłości rodziny, na pewno niedoskonałej, która mimo wszystko jest kanałem, dzięki któremu jesteśmy tym kim jesteśmy i poprzez który Bóg pozwolił nam doświadczyć swojego ojcostwa i macierzyństwa.
Nasze wspólnoty z powołania mają odzwierciedlać obraz Boży, Boga Jednego w Trójcy, Boga Rodziny, poprzez drogę oczyszczenia, dojrzewania, wzrastania w naszych braterskich relacjach, które są dotykalnym obrazem Boga, którego kochamy, adorujemy i któremu służymy. W osobistej relacji z Panem, którą każda z nas ma, On kształtuje w nas swój trynitarny obraz i uzdalnia nas do życia już nie jako “nieznane”,”dalekie”,”obce”, ale jako “rodzina Boga” (Ef 2,19).
Do naszej wspólnoty-rodziny dzisiaj znowu przychodzi Jezus. Tegoroczny Adwent chce nas przygotować do obchodzenia świąt Bożego Narodzenia „w Rodzinie”, w komunii, w jedności... Tajemnica Wcielenia znowu wybrała “rodzinę”, by dać światu “Zbawiciela”.
Dlatego też, w naszych domach przygotowujemy wiele rzeczy: szopki, chionki, światła... wszystko to jest bardzo piękne i stwarza świąteczny klimat, jednak nie zaniedbajmy najcenniejszego przygotowania, którego pragnie Jezus: przygotowania łona wspólnoty, która jest naprawdę”rodziną” na wzór Świętej Rodziny; łona wspólnoty, która się miłuje, szanuje, przebacza, która jest solidarna i otwarta na ubogich, wspaniałomyślna i wrażliwa na cierpienia innych, uboga i czysta, która daje pierwszeństwo Bogu i osobom, modlitwie i spotkaniu z drugim, świętości życia i dzieł.
Wówczas będzie Boże Narodzenie! Wtedy będziemy rodziną!
Życzę wszystkim Siostrom świętego Bożego Narodzenia w Rodzinie.
Obejmuję każdą z Was w miłości Pana, bądźmy zawsze złączone w modlitwie!
Wasza siostra:
Sr. M. Mabel Spagnuolo
Przełożona generalna
Z Filipin, 20 listopada 2016 r.
Uroczystość Chrystusa Króla. Święto Matki Boskiej Opatrzności.